Ciężki mecz w Bielsku-Białej. Wydarliśmy 3 punkty „Góralom”!

W 16. kolejce rozgrywek Betclic 2. Ligi niebiesko-biało-zieloni zmierzyli się na wyjeździe z ekipą Podbeskidzia Bielsko-Białej. Od początku meczu było wiadomo, że

zespół prowadzony przez Krzysztofa Brede będzie trudnym rywalem, bo w ostatnim czasie znajduje się na fali zwycięstw. Przed potyczką z kaliską drużyną „Górale” zanotowali trzy wygrane z rzędu i wyprzedzali naszą ekipę w ligowej tabeli o jedno miejsce.

KKS Kalisz

KKS Kalisz

Przypuszczenia się potwierdziły. I to począwszy od pierwszych minut meczu. Pierwszy raz naszą defensywę postraszył Linus Rönnberg, który silnie strzelił z 7 metrów, lecz Maciej Krakowiak w tej sytuacji udowodnił, że jest bardzo pewnym punktem drużyny z najstarszego miasta w Polsce. Gospodarze mieli jasno nakreślony plan na ten pojedynek i bardzo konsekwentnie go realizowali. Był nim przede wszystkim wysoki pressing i uprzykrzanie życia naszej drużynie w kontekście budowania akcji od własnej bramki. To faktycznie w pierwszej odsłonie meczu działało, a na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej zdecydowanie przeważali „Górale”. Tyle, że z tej przewagi nie wynikały jakieś konkretne akcje pod bramką Krakowiaka. W pierwszym kwadransie gry oglądaliśmy jeszcze dwie niecelne próby strzałów z dystansu w wykonaniu Abate i Klisiewicza, a chwilę po tym drugim strzale kaliszanie w końcu przedarli się w okolice pola karnego rywali, ale Nestor Gordillo w kluczowym momencie zepsuł podanie, czego zresztą bardzo żałował, bo doskonale wiedział, że większa koncentracja przy wykonaniu tego elementu mogłaby otworzyć koledze z drużyny drogę do bramki. Później do głosu znów doszli gracze Podbeskidzia, którzy w 17. minucie wykonywali rzut rożny. I na chwilę po tym „kornerze” nasi zawodnicy jakby zamarli bez ruchu, a do pozycji strzeleckiej doszedł Lucjan Klisiewicz. Zawodnik miejscowych trafił jednak w boczną siatkę. W 30. minucie znów groźnie było w polu karnym Kaliskiego Klubu Sportowego. Jeden z „Górali” mięciutko dograł w pole karne do rozpędzającego się Lucjana Klisiewicza, który przyjął piłkę, ale na szczęście w ostatniej chwili Bartosz Kieliba zdołał powstrzmać aktywnego zawodnika z Bielska-Białej.

Druga część meczu była już nieco bardziej otwarta aniżeli pierwsze 45 minut. Rozpoczęło się od ataku KKS-u Kalisz, który zakończył się dośrodkowaniem Marcela Szymańskiego. Konrad Ferenc został w tym meczu po raz pierwszy zmuszony do poważniejszej interwencji. Trzeba dodać, że swoją pracę w tym przypadku wykonał należycie. W 50. minucie „Górale” odpowiedzieli i to w sposób niemalże piorunujący. Niemalże, bo atak ostatecznie zakończył się fiaskiem. Po ładnej kombinacyjnej akcji w naszym polu karnym, jeden z naszych defensorów w ciężkiej sytuacji interweniował dość niefortunnie, a dosłownie ułamek później Lucjan Klisiewicz próbował całą tę akcję sfinalizować z najbliższej odległości, ale kaliski bramkarz tylko chyba sobie znanym sposobem wyszedł z tej opresji obronną ręką. To powinien być gol dla Podbeskidzia, ale szczęście było z „trójkolorowymi”, a może nie tylko szczęście, ale także bohaterski Maciej Krakowiak. Gospodarze „poczuli krew” i wciąż dążyli do objęcia prowadzenia. W 54. minucie aktywny Abate zwiódł jednego z defensorów KKS-u i z obrębu pola karnego uderzył prosto w Krakowiaka. W 66. minucie w końcu do głosu doszli kaliszanie. W polu karnym rywali szarżował wprowadzony w drugiej części meczu Mikołaj Chaciński, który jednak został w ostatniej chwili powstrzymany przez gospodarzy. „Górale” ponownie byli blisko szczęścia, gdy jeden z szybkich ataków próbował finalizować Linus Rönnberg. Napastnik miejscowych znakomicie zakręcił obrońcami z Kalisza i przymierzył w długi róg. Piłka po tym strzale przeleciała obok słupka. „Górale” mieli czego żałować, bo to była kolejna akcja, która z pewnością mogła dać gospodarzom upragnione prowadzenie. Nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać, że istnieje takie stare, ale i zdecydowanie słuszne porzekadło piłkarskie – „niewykorzystane sytuacje się mszczą”. To prawidło futbolowe znów się sprawdziło. Tym razem z korzyścią dla niebiesko-biało-zielonych, którzy walczyli do samego końca o korzystny rezultat w tym meczu. W 85. minucie Wiktor Staszak dośrodkował w pole karne, piłkę głową strącił Bartosz Kieliba, a ta dotarła wprost pod nogi Mateusza Gawlika, który na chwilę jakby przekwalifikował się ze środkowego obrońcy na napastnika i z wielkim spokojem ulokował futbolówkę w sieci, dając naszej ekipie jakże upragnione, w pocie czoła wywalczone prowadzenie. Gospodarze napierali do samego końca, ale te wysiłki już na nic się zdały. Trzy punkty dla Kaliskiego Klubu Sportowego stały się faktem! I to jakże ważne 3 punkty z punktu widzenia mentalnego, bo udało nam się przerwać niekorzystną serię meczów bez zwycięstwa, co z pewnością doda pewności siebie naszej młodej DRUŻYNIE!

16. kolejka Betclic 2. Liga
Podbeskidzie Bielsko-Biała – KKS Kalisz 0:1 (0:0)

Bramka: 85. Mateusz Gawlik
Żółte kartki: Michał Bednarski, Bartosz Florek (obaj Podbeskidzie)

Podbeskidzie: Konrad Forenc, Michał Willmann, Kornel Osyra, Jan Majsterek, Kacper Gach, Linus Rönnberg (83. Paweł Tomczyk), Paweł Czajkowski (73. Michał Bednarski), Mateusz Kizyma, Lionel Abate Etoundi, Bartosz Florek (73. Radosław Zając), Lucjan Klisiewicz (64. Matej Mršić).

Trener: Krzysztof Brede

KKS Kalisz: Maciej Krakowiak, Bartłomiej Putno (80. Kacper Skibicki), Wiktor Smoliński (80. Jakub Głaz), Bartosz Kieliba, Mateusz Gawlik, Jakub Staszak, Marcel Szymański (58. Mikołaj Chaciński), Adrian Cierpka, Wiktor Staszak, Kamil Koczy (46. Wojciech Maroszek), Nestor Gordillo (64. Mateusz Andruszko).

Trener: Marcin Woźniak

Fot. Transmisja online TVP Sport