Sobol po raz pierwszy
“Sobi”, bo takie przezwisko ma Hubert Sobol, napastnik, który trafił do zespołu Dumy
Kalisza tego lata. Po raz pierwszy od transferu udzielił wywiadu do naszych klubowych
mediów. To z nim dziennikarze chcą rozmawiać, on jednak woli pracować w ciszy i
cieszyć się tym, że gra.
Ilona Juskowiak: To nie będzie taki wywiad jakiego się spodziewasz, nie będziemy rozmawiać jedynie o Twojej formie, planach czy awansie. Chcę, żeby nasi kibice poznali Sobiego od nieco innej
strony. Dlatego moje pierwsze pytanie brzmi: dlaczego nie lubisz wywiadów?
Hubert Sobol: Dlatego, że w wywiadach zwykle mówisz o stereotypach, uproszczonych
przeświadczeniach. Zwykle, jeśli powiesz jakąś brutalną prawdę lub po prostu prawdę, albo
swoje odczucie na jakiś temat to jesteś z tego rozliczany. A ja nie należę do osób, które kłamią,
a nie zawsze jest to dobrze odbierane przez innych. To jest moje zdanie.
IJ: Wiem, bo ciężko było Cię nakłonić do tej rozmowy.
HS: Większość wywiadów polega na tym, że osoba udzielająca wywiadów mówi regułkami,
zdaniami, które każdy chce usłyszeć. Ja mówię to co myślę, prawdę, a jeśli ktoś kieruje się
takimi zasadami to jest później za to rozliczany i ponosi konsekwencję, nie tylko w piłce – a to
nie jest do końca dobre.
IJ: Miałeś kiedyś taką sytuację, że ktoś źle odebrał coś co powiedziałeś, że tak do tego
podchodzisz?
HS: Nie, wiem, że należy to do obowiązków piłkarza, ale wolę tego nie robić i skupić się na
innych rzeczach, chociaż miałem z tym do czynienia w klubach z Ekstraklasy Dzisiaj też
musiałem wziąć udział w naszym wywiadzie, bo jest to część mojej pracy.
IJ: Teraz rzeczywiście zadam Ci standardowe pytanie, które próbują zadać inni dziennikarze
Hubertowi Sobolowi – czemu odbudowałeś swoją formę w Kaliszu, a nie udawało się to na
taką skalę wcześniej?
HS: Czy się odbudowałem? Nie wiem. Po prostu tutaj gram, to jest klucz. Z jednej strony czuje
się, jak wcześniej, a z drugiej pod kątem sportowym tutaj czuje się lepiej, bo GRAM, robię
minuty, mogę się wykazać, wszystko się skupia właśnie na tym. To jest najważniejsze i przez
to może lepsza jest ta dyspozycja. Ktoś myśli, że się odbudowałem – ja powiem, że jeszcze nie.
Podkreślę to jeszcze raz, najważniejsze dla mnie jest to, że gram.
IJ: Czym interesujesz się poza piłką?
HS: Dartem! Zdecydowanie. Lubię wędkować w lato. Wieloma rzeczami (śmiech) grami
komputerowymi, zwierzętami i po prostu życiem.
IJ: A komu prywatnie kibicujesz? Jakiej drużynie? Daj się trochę poznać “Trójkolorowym”.
HS: Hm… nie mam jednej, ale moja ulubiona to Manchester United od dziecka. A komu
kibicuje w piłce? Moim przyjaciołom.
IJ: United chyba ma trochę “ciężary”, co?
HS: No ma… bycie ich kibicem teraz, to jest ciężar! Ale kibicem się jest, a nie bywa.
IJ: Na kim się wzorowałeś, kiedy zaczynałeś przygodę z piłką? To ciekawi naszych młodych
zawodników z Akademii Piłkarskiej KKS Kalisz. Teraz dzieciaki wzorują się na Mbappe,
Haalandzie czy Belinghamie, a nasze roczniki wzorowały się na Messim i Ronaldo.
HS: Ja, kiedy byłem młody to wiadomo, że Cristiano Ronaldo, jeszcze wtedy w Manchesterze,
a potem już nie miałem takiego jednego idola, na którym się wzorowałem. Z wiekiem, kiedy
byłem bardziej świadomy i odtwarzałem sobie jakieś video na YouTubie to Dimityr Berbatow,
bułgarski piłkarz również grał w United, jako napastnik bardzo fajny.
IJ: Okej, to teraz sztandarowe pytanie! Real czy Barcelona?
HS: Dobra piłka.
IJ: Masz bardzo dobry kontakt z dziećmi. Ja to podkreślam przy każdych akcjach, w których
bierzemy udział. Czym to jest spowodowane? Bo to jest zupełnie inna twarz Huberta niż ta
którą widzę na co dzień.
HS: Czemu inna?
IJ: Jesteś inny, cieszysz się tym po prostu.
HS: Bo dzieci to są dzieci. Wychodzi to naturalnie. Dziecko Cię nie skłamie, jest uśmiechnięte.
Ty sobie zażartujesz, ono się uśmiechnie. Po prostu są super.
IJ: Wiesz, ja patrzę na to z boku, za każdym razem, kiedy jeździcie do przedszkoli i oczywiście
reszta zawodników też sobie fajnie radzi, ale Ciebie mogłabym tam zostawić i Ty sobie sam
poradzisz. Masz z nimi świetny kontakt.
HS: Cóż mogę Ci powiedzieć? Lubię wszystkie małe brzdące. Mają wiele zainteresowań, są
ciekawi świata, uśmiechnięci, nie mają żadnych zmartwień, które zaprzątają im głowę, tak
naprawdę. I to mi się podoba. Przypominam sobie, jak byłem dzieckiem i też nie miałem takich
problemów, obowiązków, które powodują, że życie nie jest proste.
IJ: A jeśli będzie taka okazja to odwiedzisz np.: na treningach dzieciaki z naszej Akademii?
HS: Jeśli będzie szansa to odwiedzę (śmiech).
IJ: Już na sam koniec, odrobiłeś pracę domową, którą dostaliście od trenera Ozgi na przerwę
świąteczną?
HS: Tak, forma jest normalna, jest dobra. A życzyć mi można tylko zdrowia.