DSC_6735_edytowano

Nowy-stary Jakub Staszak

Kiedy przychodził, cieszyłam się, że do Dumy Kalisza dołącza tak świadomy piłkarz, który wie co robić poza boiskiem. Kuba Staszak, szybko pokazał, że pomimo młodego wieku, jest w 100% profesjonalistą w tym co robi. Kaliszanin, razem z Motorem Lubin trafił do 1 Ligi, a teraz jest w domu i chcę pomóc w awansie.

Ilona Juskowiak: Jest z nami dzisiaj Kuba Staszak, nowy/stary nabytek KKS-u Kalisz. Powiedz Kuba, jak
się czujesz po tym debiucie na nowo w barwach KKS-u? Bo zwycięstwo z Siedlcami było
spektakularne.
Jakub Staszak: Myślę, że trzeba zacząć od tego, że to był tak naprawdę mój trzeci debiut w Kaliszu.
Wiadomo, przychodzę też z wyższej ligi, więc te oczekiwania są wyższe ode mnie niż we
wcześniejszych moich powrotach. Aczkolwiek myślę, że to drużyna pomogła w tym
wszystkim, bo wygrana jest dosyć okazała, bardzo pewna. Obrona pokazała się z bardzo
dobrej strony, a grając głównie na boku obrony aspekty defensywne są najważniejsze.
Ofensywa to dodatek. Myślę, że może być jeszcze lepiej… ale było w porządku (śmiech).
IJ: A, jak gra ci się obok z Bartkiem Kielibą? Legendą Warty Poznań, który grał w
Ekstraklasie.
JS: Od samego początku, odkąd przyszedłem do Kalisza to grałem obok Bartka. Można
wyczuć od niego duże doświadczenie, duży spokój zwłaszcza w sparingach dało się to
odczuć, natomiast w meczu ligowym, kiedy było trzeba to krzyknął, podpowiedział i tego
oczekuje się od takich zawodników. Zwłaszcza, gdy jest to mecz o stawkę.
IJ: Jak się grało z bratem i czy to był pierwszy raz?
JS: Z bratem graliśmy już w sparingach za trenera Zająca, razem w Kaliszu. Wtedy Wiktor
wchodził do pierwszego zespołu. Graliśmy w bodajże jednym sparingu, a w meczu o stawkę
graliśmy przeciwko sobie, kiedy ja byłem w Motorze Lublin. To wtedy chłopaki przyjechali
do nas i wygrali z nami 3:0, a teraz pierwszy raz graliśmy w meczu o stawkę RAZEM, w
jednych barwach. Wiadomo ten wynik był już na tyle wysoki, że w naszych szeregach
obronnych czy pomocy i mógł sobie pozwolić na swobodne prowadzenie piłki, ale jest
bardzo młodym zawodnikiem i potrzebuje jeszcze rad i mentalnego wsparcia od nas, a
zapamiętam go z tego jak wrzucił mnie lekko na minę i dostałem swoją pierwszą żółtą kartkę.
IJ: Wymagasz od niego dużo?
JS: Tak zdecydowanie. Widzę, że ma duży talent, ale jesteśmy dwoma zupełnie różnymi
zawodnikami. Ja bardziej osiągam to wszystko ciężką pracą, a on ma większy talent od
samego początku przygody z piłką więc tym bardziej wymagamy od niego większego
zaangażowania. Moim zadaniem, jako brata, jest również to by gdzieś z tym wszystkim się
nie pogubił.
IJ:. Czyli jesteście takimi braterskimi Cristiano Ronaldo i Lionelem Messim ?
JS:. Myślę, że można tak to nazwać na zdecydowanie mniejszym poziomie (śmiech), ale
myślę, że będzie z niego duży pożytek dla zespołu. Jeszcze dużo grania przed nim.
IJ: Skoro jesteśmy przy Ronaldo i Messim to… Real czy Barcelona?
JS: Barcelona zdecydowanie od zawsze. Kupowałem sobie koszulki, poduszki jak Neymar
jeszcze grał w Barcelonie, to głównie dlatego zacząłem im kibicować i liczę, że jeszcze będą
na szczycie.
IJ: Tam też duże zmiany prawda? Ciężko moim zdaniem (z perspektywy kibica Realu)
przeprowadzają zmianę pokoleniową. Mimo wszystko widać też różnicę w zmianie, jak
przeprowadził ją Real, a jak Barcelona, która wydaje mi się – jest w trakcie albo nawet na
początku mocnej i ciężkiej przebudowy. Nie oszukujmy się jednak, Real nie byłby tak
dobrym zespołem, gdyby nie rywalizacja z Barceloną i na odwrót.
JS: Ciężko jest też nam mówić z dalekiej linii o tym co się tam dzieje, aczkolwiek uważam,
że jest potrzeba dużych zmian w porównaniu do tego, w którym momencie jest teraz Real w
rozgrywkach ligowych, ponieważ w Lidze Mistrzów Barcelona jeszcze się liczy. Myślę, że
po sezonie nadejdą spore zmiany by ta rywalizacja znów wróciła do tego, jak było kiedyś.
IJ: Tylko El Classico było El Classico takim jak było?
JS: Myślę, że to może już nie być takie, jak było kiedyś przez zawodników, którzy w nim
grali, ale powinno mieć takie emocje, więc mam nadzieję, że do tego wrócimy.
IJ: Przed wywiadem powiedziałeś mi, że pomimo tego, że jesteś piłkarzem to nie interesujesz
się piłką nożną. Jak tak można (śmiech)?
JS: Być może to wyolbrzymiłem (śmiech). Dużo czasu poza treningami lubię spędzać
inaczej. Taki czas jest mi potrzebny. Wiem, że są zawodnicy, którzy lubią oglądać duże ilości
meczów. Ja też lubię oglądać piłkę, ale bez przesady i poza piłką nożną lubię pograć sobie z
kolegami na komputerze czy pogadać sobie z nimi na Teamspeaku, by odciąć się od tej
rzeczywistości i jest to przydatne, ponieważ nie myślę o tej rzeczywistości.
IJ: Uważasz, że taki balans zachowany pomiędzy tym zawodowym graniem w piłkę, bo na
poziomie II Ligii czy I to jest już zdecydowanie zawodowstwo i, że trzeba znaleźć ten złoty
środek, że fajnie jak ma się inne zainteresowania albo robi się coś innego niż cały czas
wałkuje się mecze i piłkę nożną w głowie?
JS: Zdecydowanie, tym bardziej iż mamy tego naprawdę dużo. Odpraw, treningów
grupowych jak i indywidualnych i nie będę ukrywał jest tego dużo. Więc, kiedy przyjdzie się
do domu, po dniu spędzonym w klubie to warto posiedzieć z dziewczyną lub obejrzeć jakiś
film na Netflixie – nie -piłkarski, czy zrobić coś innego dla siebie by głowa odpoczęła i było
się gotowym na 100% następnego dnia.
IJ: Powiedziałeś, że jest dużo odpraw, treningów etc. To trochę zahaczając o piłkę w KKS-ie
to jest twój trzeci debiut jak wspomniałeś. Co się zmieniło nie tylko pod kątem nie tylko
sportowym, kiedy tutaj byłeś i grałeś poza trenerem i zawodnikami?
JS: Trener nie raz się zmieniał, odkąd tutaj byłem. Myślę, że jest bardziej profesjonalnie,
ponieważ mamy większy sztab. Trener o to zadbał w tym sezonie i uważam, że (grając
wcześniej w Motorze) jest to potrzebne, że te obowiązki też gdzieś tam się rozdzielają i my
możemy z tego korzystać. Zmieniły się na pewno odprawy, bo są bardziej
zindywidualizowane pod daną pozycję i każdy z nas może więcej wyciągnąć, by dalej się
rozwijać. Chciałbym by na pewno zmieniły się też struktury, ale wszystko przed nami.
IJ: Na pewno jak przychodziłeś ja się ucieszyłam, że będzie osoba, która miała styczność z
działaniami wizerunkowo/PR-owo/marketingowymi, bo to jest taka pomoc, a chłopaków
tego trzeba było nauczyć.
JS: Tak zmieniło się to diametralnie, ponieważ klub nigdy nie był rozwinięty do tego stopnia
w mediach społecznościowych, a uważam, że na poziomie II ligi i wiadomo chcemy też
powalczyć o I ligę – jest to obowiązek. W wyższej lidze te media muszą funkcjonować na
lepszym poziomie, by kibice mieli większy pogląd na to co się dzieje w klubie, zawodników i
relacje z nimi.
IJ: Przypnę sobie na pewno Twoje słowa do CV (śmiech)! Pytają się ciebie zawodnicy,
którzy od początku są tutaj w KKS-ie i jeszcze nie doświadczyli tej gry na wyższym
poziomie o jakieś rady, ciekawostki od młodego zawodnika, który już miał styczność z
pierwszą ligą?
JS: Chcąc nie chcąc parę regionów już pozwiedzałem mimo młodego wieku. Kilku rad mogę
udzielić, ale jestem typem zawodnika, który nie lubi się wychylać. Wolę pracować z pokorą i
jeśli ktoś mnie o coś zapyta to oczywiście podpowiem, ale wolę udzielać rad na boisku niż
poza nim, bo tak naprawdę mam nadzieję, że te najlepsze chwile są przede mną i oprócz tego,
że w tamtym sezonie udało mi się awansować do I ligi to nic większego jeszcze nie
osiągnąłem. Także nie ma czym się jeszcze chwalić. Walczymy o awans i najważniejszy dla
nas jest teraz spokój i skupienie na ciężkiej pracy. Oczywiście mogę udzielać rad młodym
zawodnikom, czy wymieniać się spostrzeżeniami ze starszymi. Nie chcę chwalić się poza
boiskowo.
IJ: Kończąc już nasz wywiad. Trener Motoru Lublin…. Bardzo charyzmatyczna postać. Jak
to jest z nim pracować i jakim jest człowiekiem oraz czy można porównać go do trenera
Ozgi?
JS: Powiem tak, dużo jest negatywnych komentarzy na temat trenera Feio…natomiast ode
mnie tego nie usłyszycie, ponieważ mogę się wypowiedzieć o nim w samych superlatywach
jako człowieku i trenerze. Odkąd przyszedł do Motoru Lublin to zrobiliśmy ten awans z dołu
tabeli w historycznych momentach, w ostatnich minutach spotkań. Strzelaliśmy bramki i tego
charakteru nigdy nie zabrakło. Myślę, że z tego jest znany trener Feio, ze swojego charakteru
z takiej charyzmy i jako zawodnik to mogłem z nim nie tylko porozmawiać o piłce, ale o
wszystkim. Również o życiu prywatnym. Ja złego słowa na trenera Feio nigdy nie powiem i
rozstaliśmy się w dobrych relacjach. Kto wie, czy nasze drogi się jeszcze kiedyś nie zejdą?A
czy trenera Feio można porównać do trenera Ozgi? Myślę, że można. Można to zauważyć, bo
gramy bardzo podobnie, jak Motor Lublin w tamtym sezonie. Można ich porównać pod
względem ciężkiej pracy. W aspekcie piłkarskim, bardzo podobne są takie rzeczy, jak analizy
indywidualne, czy zwracanie uwagi na każdy detal – co dany zawodnik ma robić na boisku.
Na tyle ile zdążyłem poznać trenera Pawła, to można z nim porozmawiać o rzeczach poza
boiskowych, nie tylko o tym co na boisku.
IJ: Czego życzyć Kubie Staszakowi na drugą rundę?
JS: Myślę, że zdrowia. To jest najważniejsze. A ja życzyłbym sobie tylko, żeby drużyna
awansowała do I ligi, żeby to wyglądało tak jak powinno w klubie, ponieważ jestem z tego
miasta i chciałbym by ten awans stał się faktem. Po prostu Kalisz potrzebuje takiego impulsu,
żeby ludzie uwierzyli, że w piłce w tym mieście może być naprawdę kolorowo.

Popularne wpisy